jeszcze cichszy niż zazwyczaj, pogrążony w myślach. Nagrał się na
an43 367 automatyczną sekretarkę w gabinecie Susanny: powiedział, że wyjeżdża z miasta na kilka dni. Potem wyłączył swój telefon. Rejon, do którego właśnie wjeżdżali, był suchy, ale nie pustynny Poranek okazał się chłodny i rześki, a potem wcale nie zrobiło się cieplej. Wyjechali poza zasięg sieci komórkowej, co nie było zaskakujące, zważywszy na otaczające ich pustkowia. Nowy Meksyk był pięknym rozległym stanem zamieszkanym przez mniej niż dwa miliony ludzi skupionych głównie wokół miast. W tym konkretnym regionie średnie zaludnienie dochodziło do jednego człowieka z kawałkiem na kilometr kwadratowy, co wcale nie oznaczało, że każdy kilometr ktoś zamieszkiwał. Minęli już wielkie połacie terenu PIT 2022 - nowe wzory formularzy nienawiedzane przez nikogo. Milla cieszyła się, że ostatecznie nie zdecydowała się na nocną jazdę przez to zapomniane przez Boga i ludzi pustkowie. Miasteczko, które było ich celem, liczyło około trzech tysięcy mieszkańców. W tej właśnie mieścinie znajdowała się siedziba władz niewielkiego hrabstwa. Urząd okazał się niskim budynkiem z suszonej na słońcu cegły, tuż obok, w takim samym budynku, mieściło się biuro szeryfa. Pierwszym ruchem Milli miało być sprawdzenie, czy niejaka Ellin Daugette wciąż pracuje w urzędzie hrabstwa, w dziale spadków i nieruchomości. Do tegoż działu prowadziły pierwsze drzwi na prawo. Przywitała ich tam uśmiechnięta otyła kobieta o włosach ufarbowanych na wściekły karmazyn. an43 368 - W czym mogę pomóc? - spytała zza biurka. Identyfikator na jej piersi zdradził, że urzędniczka nazywa się Ellin Daugette. Milla musiała przytrzymać się blatu. - Nazywam się Milla Boone - powiedziała, przedstawiając się nazwiskiem kojarzonym z Poszukiwaczami. - A to jest Rip Kosper. Możemy porozmawiać z panią na osobności? Ellin rozejrzała się po pomieszczeniu: nikogo oprócz ich trojga nie było. - Może tutaj? - powiedziała. - Chodzi o porwane dzieci i sfałszowane akty urodzenia. Przyjazny uśmiech zniknął z twarzy Ellin jak zdmuchnięty. Patrzyła na nich przez chwilę bez słowa. - Chodźmy do pokoju sędziego16 - odezwała się wreszcie. - Będzie na lunchu jeszcze przynajmniej przez godzinę. karta multisport Poprowadziła ich do małego zagraconego gabinetu i zamknęła drzwi. W środku były tylko trzy krzesła, wliczając to za biurkiem sędziego. Urzędniczka zajęła to właśnie miejsce i westchnęła ciężko. - Pytacie o fałszowanie aktów urodzenia? Nie, to w ogóle niemożliwe. Wszystko jest w komputerach. - Kiedy skomputeryzowano urząd? - Nie wiem dokładnie. - Dziesięć lat temu? Ellin zmierzyła Millę uważnym spojrzeniem. - Nie, nie tak dawno. Pięć, sześć, jakoś tak.